ZESPÓŁ SZKÓŁ BUDOWLANYCH
I KSZTAŁCENIA USTAWICZNEGO
W SŁUPSKU

Biuletyn informacji publicznej Informacje rodo Dziennik elektroniczny Facebook Kontakt

REKRUTACJA 2024/2025

rekruracja1.1WAHASZ SIĘ...
NIE WIESZ ,CO DALEJ ROBIĆ PO UKOŃCZENIU SZKOŁY?...
POMOŻEMY CI PODJĄĆ DECYZJĘ!
Z NAMI ZBUDUJESZ SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ, ZREALIZUJESZ PRAGNIENIA ZAWODOWE I SPOTKASZ WIELU CIEKAWYCH LUDZI.
NIE WAHAJ SIĘ!
JUŻ NA CIEBIE CZEKAMY!

Kolekcja Muzeum Książąt Czartoryskich od piątku na Google Arts&Culture

O kolekcji Muzeum Książąt Czartoryskich (MKC) można teraz przeczytać na całym świecie. Na platformie Google Arts&Culture odsłonięta została wirtualna prezentacja dzieł ze zbiorów placówki.
Prezentację kolekcji MKC na platformie Google Arts&Culture zatytułowano "Nie tylko Dama". Otwiera ją reprodukcja portretu Izabeli z Flemingów ks. Czartoryskiej pędzla Aleksandra Roslina.
Wśród udostępnionych dzieł z kolekcji MKC są m.in.: portret księcia Adama Jerzego Czartoryskiego (malarz nieznany), portret księcia Władysława Czartoryskiego pędzla Teodora Axentowicza, "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem (1638)" Rembrandta van Rijn, portrety członków rodziny Jagiellonów z ok. 1553-1556 namalowane przez Lucasa Cranacha Młodszego.
Pośród prezentowanych reprodukcji eksponatów są też na przykład klucz do Świątyni Sybilli w Puławach (1801) zaprojektowany przez Henryka Ittara i Nautilus, czyli puchar z muszli łodzika z figurką Neptuna siedzącego na kuli według projektu Michaela Madera (datowany na lata 1603-1609).
Obejrzeć również można historyczne fotografie Domu Gotyckiego (z 1809 r.) i Świątyni Sybilli oraz aktualne zdjęcia dziedzińca i Pałacu Książąt Czartoryskich w Krakowie.
Google Arts&Culture to platforma stworzona w 2011 r., na której zbiory udostępnia ponad 2 tys. muzeów i archiwów z całego świata. Zespół Google Arts&Culture pracuje nad technologiami, które pomagają zachować dzieła kultury i dzielić się nimi z ludźmi na całym świecie oraz umożliwiają kuratorom muzeów tworzenie atrakcyjnych wystaw online i offline.
Aplikacja jest bezpłatna i dostępna w internecie, na iOS i Androidzie.

Wyjątkowy spektakl z kultura hip hopu w tle - Nowy Teatr zaprasza na "Horror Show"

5e971f9356617 pNowy Teatr im. Witkacego w Słupsku udostępni zapis techniczny kolejnego ze swoich przedstawień. Tym razem w sobotę, 18 kwietnia, zobaczymy „Horror Show”, spektakl z kulturą hop hopu w tle, który jest jest adaptacją powieści Łukasza Orbitowskiego.
„Horror Show” to sztuka wyjątkowa pod kilkoma względami. Po pierwsze Łukasz Orbitowski jest uznanym polskim pisarzem, który specjalizuje się w szeroko pojętej literaturze grozy. Po drugie w tle spektaklu zobaczymy mało teatralną kulturę hop hopu. I wreszcie po trzeci – historia ze stron powieści „Horror Show” została ulokalniona i przeniesiona do słupskich realiów – a konkretnie gdzieś w okolice ul. Wojska Polskiego, gdzie wszystko się zaczyna.
Reżyserią, scenografią i muzyką zajęła się Anika Idczak, a kostiumy stworzyła Joanna Walisiak-Jankowska. W spektaklu zobaczymy Małgorzatę Patryn-Gurłacz, Filipa Gurłacza, Igora Chmielnika oraz Martę Turkowską.
Link do spektaklu udostępniony zostanie w sobotę o godz. 20 na stronie Nowego Teatru oraz na ich profilu na Facebooku. Spektakl będzie można obejrzeć przez następne 24 godziny od jego pojawienia się.

Poleć dalej z Czytaj PL – edycja specjalna na czas kwarantanny

plakat akcja final 1Edycji specjalnej akcji Czytaj PL towarzyszy hasło #PolećDalej! Na ten trudny i wyjątkowy czas kwarantanny przygotowaliśmy dla was aż 30 darmowych książek w formie ebooków i audiobooków! Akcja trwa od 15 kwietnia do 3 maja!

Lista dostępnych książek:
Krzysztof Bochus, Lista Lucyfera (Skarpa Warszawska)
Stasia Budzisz, Pokazucha (Poznańskie)
M.M. Cabicar, Dziecko w wieku przedszkolnym (Stara Szkoła)
Max Czornyj, Ślepiec (Filia)
Olga Drenda, Wyroby (Karakter)
Katarzyna Gacek, Supercepcja (Znak Emotikon)
Grzegorz Gajek, Strażnicy starego lasu (Jaguar)
Nino Haratischwili, Kotka i generał (Otwarte)
Wojciech Jagielski, Na wschód od zachodu (Znak)
Joanna Jax, Milczenie aniołów. Prawda zapisana w popiołach. Tom 1 (Videograf)
Paweł Kapusta, Agonia (Wielka Litera)
Barbara Klicka, same same (we współpracy z Wolnymi Lekturami)
Rafał Kosik, Amelia i Kuba. Godzina duchów (Powergraph)
Tomasz Larczyński, Pocztówki z Iranu (Krytyka Polityczna)
Roma Ligocka, Jeden dobry dzień (Wydawnictwo Literackie)
Wiesław Łukaszewski, Wielkie i te nieco mniejsze pytania psychologii (Smak Słowa)
Monika Michalik, Bądź moim marzeniem (Znak)
Ota Pavel, Bajka o Rašce (Dowody na istnienie)
Edgar Allan Poe, Zagłada domu Usherów (we współpracy z Wolnymi Lekturami)
Piotr Rogoża, Niszcz, powiedziała (Marginesy)
Barbara Sadurska, Mapa (Nisza)
Annie M.G. Schmidt, Jaś i Janeczka. Tom 1 (Dwie Siostry)
Samantha Shannon, Czas żniw (SQN)
Natalia Sońska, Jagodowa miłość. Tom 1 (Czwarta Strona)
Natalka Suszczyńska, Dropie (Ha!art)
Robert J. Szmidt, Łatwo być Bogiem (Rebis)
Mark Twain, Przygody Tomka Sawyera (we współpracy z Wolnymi Lekturami)
Juliusz Verne, Piętnastoletni kapitan (Aleksandria)
Emilia Wituszyńska, Niebezpieczna gra (Wydawnictwo Kobiece)
Adam Zagajewski, Prawdziwe życie (a5)

Jak dołączyć do akcji?
Pobierz aplikację Woblink ze Sklepu Google lub App Store.
Zaloguj się na swoje konto lub zarejestruj nowe.
Kliknij w urodzinowy banner i korzystaj z darmowych ebooków i audiobooków całkowicie za darmo!

ESEJ NA WIELKANOCNY CZAS REFLEKSJI

morwaOlga Tokarczuk:

"Z mojego okna widzę białą morwę, drzewo, które mnie fascynuje i było jednym z powodów, dlaczego tu zamieszkałam. Morwa jest hojną rośliną - całą wiosnę i całe lato karmi dziesiątki ptasich rodzin swoimi słodkimi i zdrowymi owocami. Teraz jednak morwa nie ma liści, widzę więc kawałek cichej ulicy, po której rzadko ktoś przechodzi, idąc w kierunku parku. Pogoda we Wrocławiu jest prawie letnia, świeci oślepiające słońce, niebo jest błękitne, a powietrze czyste. Dziś podczas spaceru z psem, widziałam jak dwie sroki przeganiały od swojego gniazda sowę. Spojrzałyśmy sobie z sową w oczy z odległości zaledwie metra.
Mam wrażenie, że zwierzęta też czekają na to, co się wydarzy.
Dla mnie już od dłuższego czasu świata było za dużo. Za dużo, za szybko, za głośno.
Nie mam więc „traumy odosobnienia” i nie cierpię z tego powodu, że nie spotykam się z ludźmi. Nie żałuję, że zamknęli kina, jest mi obojętne, że nieczynne są galerie handlowe. Martwię się tylko, kiedy pomyślę o tych wszystkich, którzy stracili pracę. Kiedy dowiedziałam się o zapobiegawczej kwarantannie, poczułam coś w rodzaju ulgi i wiem, że wielu ludzi czuje podobnie, choć się tego wstydzi. Moja introwersja długo zduszana i maltretowana dyktatem nadaktywnych ekstrawertów, otrzepała się i wyszła z szafy.
Patrzę przez okno na sąsiada, zapracowanego prawnika, którego jeszcze niedawno widywałam, jak wyjeżdżał rano do sądu z togą przewieszoną przez ramię. Teraz w workowatym dresie walczy z gałęzią w ogródku, chyba wziął się za porządki. Widzę parę młodych ludzi, jak wyprowadzają starego psa, który od ostatniej zimy ledwie chodzi. Pies chwieje się na nogach, a oni cierpliwie mu towarzyszą, idąc najwolniejszym krokiem. Śmieciarka z wielkim hałasem odbiera śmieci.
Życie toczy się, a jakże, ale w zupełnie innym rytmie. Zrobiłam porządek w szafie i wyniosłam przeczytane gazety do pojemnika na papier. Przesadziłam kwiaty. Odebrałam rower z naprawy. Przyjemność sprawia mi gotowanie.
Uporczywie wracają do mnie obrazy z dzieciństwa, kiedy było dużo więcej czasu i można było go „marnować”, godzinami gapiąc się przez okno, obserwując mrówki, leżąc pod stołem i wyobrażając sobie, że to jest arka. Albo czytając encyklopedię.
Czy aby nie jest tak, że wróciliśmy do normalnego rytmu życia? Że to nie wirus jest zaburzeniem normy, ale właśnie odwrotnie – tamten hektyczny świat przed wirusem był nienormalny?
Wirus przypomniał nam przecież to, co tak namiętnie wypieraliśmy - że jesteśmy kruchymi istotami, zbudowanymi z najdelikatniejszej materii. Że umieramy, że jesteśmy śmiertelni.
Że nie jesteśmy oddzieleni od świata swoim „człowieczeństwem” i wyjątkowością, ale świat jest rodzajem wielkiej sieci, w której tkwimy, połączeni z innymi bytami niewidzialnymi nićmi zależności i wpływów. Że jesteśmy zależni od siebie i bez względu na to, z jak dalekich krajów pochodzimy, jakim językiem mówimy i jaki jest kolor naszej skóry, tak samo zapadamy na choroby, tak samo boimy się i tak samo umieramy.
Uświadomił nam, że bez względu na to, jak bardzo czujemy się słabi i bezbronni wobec zagrożenia, są wokół nas ludzie, którzy są jeszcze słabsi i potrzebują pomocy. Przypomniał, jak delikatni są nasi starzy rodzice i dziadkowie i jak bardzo należy im się nasza opieka.
Pokazał nam, że nasza gorączkowa ruchliwość zagraża światu. I przywołał to samo pytanie, które rzadko mieliśmy odwagę sobie zadać: Czego właściwie szukamy?
Lęk przed chorobą zawrócił więc nas z zapętlonej drogi i z konieczności przypomniał o istnieniu gniazd, z których pochodzimy i w których czujemy się bezpiecznie. I nawet gdyśmy byli, nie wiem jak wielkimi podróżnikami, to w sytuacji takiej, jak ta, zawsze będziemy przeć do jakiegoś domu.
Tym samym objawiły się nam smutne prawdy – że w chwili zagrożenia wraca myślenie w zamykających i wykluczających kategoriach narodów i granic. W tym trudnym momencie okazało się, jak słaba w praktyce jest idea wspólnoty europejskiej. Unia właściwie oddała mecz walkowerem, przekazując decyzje w czasach kryzysu państwom narodowym. Zamknięcie granic państwowych uważam za największą porażkę tego marnego czasu – wróciły stare egoizmy i kategorie „swoi” i „obcy”, czyli to, co przez ostatnie lata zwalczaliśmy z nadzieją, że nigdy więcej nie będzie formatowało nam umysłów. Lęk przed wirusem przywołał automatycznie najprostsze atawistyczne przekonanie, że winni są jacyś obcy i to oni zawsze skądś przynoszą zagrożenie. W Europie wirus jest „skądś”, nie jest nasz, jest obcy. W Polsce podejrzani stali się wszyscy ci, którzy wracają z zagranicy.
Fala zatrzaskiwanych granic, monstrualne kolejki na przejściach granicznych dla wielu młodych ludzi były zapewne szokiem. Wirus przypomina: granice istnieją i mają się dobrze.
Obawiam się też, że wirus szybko przypomni nam jeszcze inną starą prawdę, jak bardzo nie jesteśmy sobie równi. Jedni z nas wylecą prywatnymi samolotami do domu na wyspie lub w leśnym odosobnieniu, a inni zostaną w miastach, żeby obsługiwać elektrownie i wodociągi. Jeszcze inni będą ryzykować zdrowie, pracując w sklepach i szpitalach. Jedni dorobią się na epidemii, inni stracą dorobek swojego życia. Kryzys, jaki nadchodzi, zapewne podważy te zasady, które wydawały się nam stabilne; wiele państw nie poradzi sobie z nim i w obliczu ich dekompozycji obudzą się nowe porządki, jak to często bywa po kryzysach. Siedzimy w domu, czytamy książki i oglądamy seriale, ale w rzeczywistości przygotowujemy się do wielkiej bitwy o nową rzeczywistość, której nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, powoli rozumiejąc, że nic już nie będzie takie samo, jak przedtem. Sytuacja przymusowej kwarantanny i skoszarowania rodziny w domu może uświadomić nam to, do czego wcale nie chcielibyśmy się przyznać: że rodzina nas męczy, że więzi małżeńskie dawno już zetlały. Nasze dzieci wyjdą z kwarantanny uzależnione od internetu, a wielu z nas uświadomi sobie bezsens i jałowość sytuacji, w której mechanicznie i siłą inercji tkwi. A co, jeśli wzrośnie nam liczba zabójstw, samobójstw i chorób psychicznych?
Na naszych oczach rozwiewa się jak dym paradygmat cywilizacyjny, który nas kształtował przez ostatnie dwieście lat: że jesteśmy panami stworzenia, możemy wszystko i świat należy do nas.
Nadchodzą nowe czasy."